Kiedy pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone, zjawiamy się my.
James na widok ciała zacisnął pięść, za pierwszym razem pozwolił potworowi uciec, a teraz spotyka pierwszą ofiarę.
Niech no tylko go dorwę...
Adams podniósł oczy w górę, w sumie sam nie widział dlaczego, może wierzył, że jakimś cudem dostrzeże znak, który pomoże znaleźć potwora.
Offline
W tej chwili Kapitan patrzył się apatycznie na ciało. Wyglądał jak posąg. Oczy stały się puste. Kiedy odezwała się doń Keira, nawet się nie poruszył.
- Mów. - mruknął tylko w odpowiedzi.
Pozostali uczestnicy wyprawy reagowali różnie. Jeden zaklął, drugi niemal zemdlał, trzeci niemal zwymiotował. Druga połowa jakoś się trzymała, ale miny mieli nietęgie.
Offline
Chwila... Rodzina Keta?! Nie... Tego już za wiele...
Nagle Adamsowi MP 9-ka wypadła z ręki. Zamarł bez ruchu. Z każdą upływającą chwilą kumulowana złość musiała gdzieś znaleźć ujście - toteż coraz mocniej zaciskał zęby. Wyciągnął prawą dłoń przed siebie i w tej samej chwili pojawiła się Arma. Przykucnął, aby podnieść pistolet. Wyprostował się. Nabrał powietrza w płuca.
- Pokaż się skurwielu! - krzyknął jak najmocniej potrafił. - No pokaż się!
Wystarczyłby, żeby gdzieś w lesie usłyszał złamanie jednego patyka, a w amoku rzucił by się w tamtym kierunku, aby zniszczyć wszystko.
Offline
-Nie wiem czy dobrze myślę, ale czy reszta osób która wyruszyła tutaj, nie była czasem chociaż w parach? Znaczy się ... Dziwi mnie to, że był sam.
Nie umiała wyłożyć swoich myśli, ale miała nadzieję, że udało się Kapitanowi ją zrozumieć. Potem usłyszała i odwróciła się w stronę Jamesa. Stał niedaleko i widać było, że jest wściekły. Położyła mu dłoń na ramieniu i powiedziała do Jamesa:
- Nie denerwuj się. Nawet jeżeli się tu pojawi, to złość nie pomaga najlepiej i powoduje, że popełniamy błędy.
Chciała go choć trochę uspokoić.
Offline
Reakcja kapitana była natychmiastowa. Bez ostrzeżenia machnął ręką na odlew i zdzielił Jamesa otwartą dłonią. Cios był na tyle mocny, by ten stracił równowagę. Na szczęście, towarzysze powstrzymali go przed upadkiem.
- Słuchaj no, smarku! - warknął Kapitan odsłaniając zęby. - Ślicznie zwracasz na nas uwagę i dajesz satysfakcję temu cholernemu stworowi! Podnieś głos w mojej obecności jeszcze jeden raz, a oberwiesz czymś twardszym!
Democzłek zacisnął pięść powodując trzask kości. Zaiste, cisza się stała natychmiast.
Później dotarły do niego słowa Keiry.
- Tak, w dół zbocza szedł jeszcze Ósemka... O słodki Jezu... - szybko przycisnął przycisk na swoim komunikatorze dousznym. - Czwórka, jeżeli mnie słyszysz, odsuń się od reszty... jesteś?... doskonale. Jest tam koło Ciebie Osiem?... pilnuj go. Gdyby dziwnie się zachowywał, ogłusz go. W razie konieczności zabij.
Kapitan zdjął rękę z ucha. Odpowiedziała mu niezręczna cisza.
- Razem z Szóstką, świeć Panie jego duszy, szedł Ósemka, grenadier. Każdy z nas ubezpiecza się jak najlepiej może i zawsze podróżuje z partnerem, lub partnerami. Osiem musiał zataić zabójstwo, albo sam go zabił... albo... - Kapitan przerwał i zerknął na zmasakrowane ciało. - ...Osiem nie jest kimś, za kogo się podaje. Ruszamy.
Kapitan ruszył w dół strumienia.
Offline
Głowę miał spuszczoną. Nie podnosił jej, trwał w bezruchu... Zniknął Sarpens... Powoli wstał do pionu... Schował broń do kabury... Mocno zacisnął zęby... Wolał przemilczeć całą sprawę.
Offline
Położyła rękę na ramieniu Jamesa. Nie przypuszczała, że sprawa tak się zmieni. Zaczęła być teraz z każdą chwilą coraz bardziej czujna. Teraz wszystko mogło się zdarzyć.
-Chodźmy.
Powiedziała do ,,Kompana" i ruszyła za Kapitanem.
Offline
Wędrówka była długa. Spędziliście kilka godzin idąc strumieniem. Nic ciekawego się nie działo. Ściemniało się. Wszyscy w sumie przeczesali kilkanaście kilometrów kwadratowych.
Kapitan westchnął. Czwórka meldowała mu co chwilę - Osiem zachowywał się jak trzeba. Rudy Democzłek zatrzymał się. Odwrócił w stronę grupy.
- To już jest bezcelowe. Kończymy. Wracamy do Bramy. - powiedział lakonicznie. W jego oczach przebijało zmęczenie i troska.
Nie mieliście wyboru. To był czas, by zejść z barykady.
Misja zakończona.
Keira - 4 punkty.
James - 4 punkty.
Dirmaris - jeszcze posiedzi na misji. Odpisywał będziesz tutaj.
* * *
[Tekst Misji Dirmarisa - za jakiś czas, obecnie zero pomysłu, potem zrobię EDIT]
Offline