Kiedy pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone, zjawiamy się my.
James trzymał kosę w nazwijmy to "normalnej" pozycji. Nadlatywało cztery cele, lecz nie tracił dobrego humoru. Pamiętał jak Ketaliash w lesie rzucał w jego stronę i dziesięć, różnej wielkości, przedmiotów naraz, które trzeba było zdjąć, a to zadanie lubił najbardziej. Złapał mocniej kosę, nieco wyżej niż normalnie. Był przygotowany, żeby machnąć kosą, tak, żeby lewa ręka poszła za plecy, po czym złapać rączkę prawą ręką z drugiej strony i wyprowadzić kolejny cios i powrócić do pozycji wyjściowej.
Come to papa...
Ostatnio edytowany przez Sarpens (2009-07-23 13:43:45)
Offline
Znowu skupiała się na celności, nie widziała nic wokoło oprócz swoich celów. Cel, strzał. Wyjęcie strzały, cel jak najlepszy, strzał. Kolejna strzała na cięciwie, celowanie, ustawienie pozycji jak najlepszej i znowu strzał. ...
Offline
Dirmaris
Mężczyzna zrobił jak pomyślał i już wkrótce leżał na piasku z rozstawionym karabinem. Strzały stały się łatwiejsze.
[TT:4 Automatyczny Sukces!]
Dirmaris wystrzelił w sumie 5 kul celując w skupiska kul. Nie było to trudne, jego palec naciskał spust szybciej niż jego umysł zdążył o tym pomyśleć. Dirmarisowi udało się nawet spowodować niemałą reakcję łańcuchową: druga seria zepchała kule na dwie inne. Łańcuchy się zaplątały i utworzyły pokracznego stwora, który natychmiast uderzył w ziemię. W sumie przy pomocy pięciu pocisków Dirmaris zdjął 7 celów. Niemały wyczyn.
[TT:4 WR:3] Mężczyzna nie zauważył niczego dziwnego, kontynuował ostrzał.
Keira
[TT:6 WR:11]
Kolejny precyzyjny strzał. Strzała utkwiła w metalowym pancerzu kuli i sprowadziła ją na dół.
Keira znów zmarnowała mnóstwo czasu na celowanie.
James
Pierwsza kula pędziła prosto na Adamsa, jakby chciała dotrzeć do kryształu poprzez jego ciało.
[TT:7 WR:2]
I tym razem pierwsze cięcie było niecelne. Kula miała ogromne przyspieszenie i James oberwał w brzuch, prosto w splot słoneczny. James stracił na chwilę oddech i równowagę. Stanąłby na nogach, ale kula ciągle wwiercała się w jego brzuch, jakby chciała go przeszyć na wylot. James przechylił się do tyłu mocno, wciąż mając stopy na włóczni. Wygiął się w łuk i kula prześlizgnęła się po jego ciele w stronę bariery niszcząc się o nią. Stopy Adamsa zaczęły zsuwać się z włóczni, a wygięcie ciała chłopca i grawitacja uniemożliwiały powrót do pionu. Spadnie, jeżeli czegoś nie wykombinuje...
Offline
Myśl, myśl... Myśl!
Nie było zbyt wiele czasu, a i sytuacja nie była najciekawsza. James musiał szybko wykombinować jakiś sposób, aby nie upaść bezpośrednio na piasek usiany szczątkami latających kul, bo szanse, że wstanie na nogi były bliskie zeru.
Szybko co mam? Co mam?! No mam Sarpensa!
Adamsowi przyszedł do głowy dość szalony pomysł. Trzymając kosę w prawej ręce, zahaczył nią o włócznie przy samym styku rączki z ostrzem. Przyciągnął ją lekko do siebie i odbił się z całej siły od włóczni w lewą stronę. Teoretycznie przy tak mocnym wibiciu powinien śrubowym ruchem opaść na ziemię z mniejszą, niż przy swobodnym upadku, prędkością; Sarpens miał posłużyć jako rodzaj haka z liną, tak aby nie oddalić się od włóczni.
Offline
Zauważyła, że strzały idealnie trafiają w cel, ale marnuje zbyt dużo czasu. W tym czasie zdążyłaby na pewno więcej kul ustrzelić. Wyciszyła się, potrzebowała spokoju. Odetchnęła głęboko i zaczęła ponownie strzelać tym razem jednak celując pewnie i posyłając strzały w kule. Pełna skupienia celowała równie dobrze, ale mogła wypuścić więcej celnych strzał, które ,,uśmiercały" większą ilość kul.
Offline
Dirma porozglądał się i powtórzył akcję.
Offline
Dirmaris
[TT:4 AS!]
Pierwsze co Dirmaris musiał zrobić to przeładować karabin. Uczynił więc to szybko i sprawnie i znów rozgromił pare celów. Tym razem na piach spadło 5 kul w kawałeczkach.
Keira
[TT:6 WR:9] I kolejna kula została zniszczona. Pomimo wewnętrznego wyciszenia dalej mogła wypuścić tylko jedną strzałę co pewien czas.
James
Wszystko zależało od wbitej kosy, toteż pierwsze uderzenie musiało być celne.
[TT:5 WR:5] Ledwo się udało. James walnął kosę we włócznię przy styku ostrza z rączką i odbił się nogą. Tak jak przewidział, wywołało to ruch śrubowy i Adams zaczął obracać się jak bączek dookoła włóczni wciąż opadając w dół. Po kilku chwilach zarył nogą w ziemię, przekoziołkował dwa metry po piasku i zatrzymał się. Oprócz zakurzenia sobie fryzury nic mu się nie stało, ale kręciło mu się w głowie i musiał chwilę posiedzieć aby dojść do siebie.
Offline
Mimo wszystko została przy tej taktyce. Jak na razie działała dobrze, ale powinna opracować coś lepszego. Jednak na razie najważniejszy był strzał.
Offline
Jestem genialny! - w duszy aż podskakiwał z radości.
Przeczesał, jednym ruchem, włosy palcami częściowo usuwając z nich kurz.
Podbiegł do piedestału. Stanał tak, aby mieć przed sobą dość sporą otwartą przestrzeń miedzy Armami innych. Odwołał Sarpensa i z plecaka wyciągnął MP 9-ki. Kucnął, wyprostował ręce przed siebie i zaczął strzelać do nadlatujących kul.
Offline
Nagle stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał. Kule zastygły w powietrzu. Ruch obrotowy powoli zanikał i wkrótce łańcuchy opadły. Wkrótce kule zaczęły spadać jedna po drugiej na piasek.
Na początku była cisza. Było to dziwne. Bardzo dziwne. Czas jakby się zatrzymał. W końcu jeden z akolitów wrzasnął z zadowoleniem:
- Zwycięstwooooooooooo!!!!!!
I tu skończyła się cisza. Wrzask akolitów i publiczności trwał bardzo długo. Szczęśliwi akolici prężyli się i machali armami w gestach zwycięstwa. Keirze, Jamesowi i Dirmarisowi również udzielił się ten nastrój.
Po chwili usłyszeli głos Dewizela:
- Egzamin zostaje oficjalnie zakończony. Dziś wieczorem w głównym korytarzu odczytani zostaną przyszli strażnicy. Do tego czasu macie wolne.
Teraz wystarczyło wyjść z areny i poczekać na najważniejszą chwilę...
* * *
W korytarzu głównym zebrali się wszyscy ci, którzy niezwiązani byli z egzaminem. Egzaminowani zostali zaproszeni do pomieszczenia obok. Do Sali Obrad. Przy podłużnym stole stała tu Rada Najwyższych i Mistrzowie, którzy sprawdzali umiejętności swoich wybranków na arenie. Wszystkim udzielały się nerwy. Teraz wszystko się okaże.
Sześćdziesięciu ośmiu egzaminatorów stanęło w szeregu. Pięćdziesięciu z nich trzymało w rękach togę strażnika. Oznaczało to, że osiemnaścioro akolitów nie zdało egzaminu. Osiemnaścioro egzaminatorów, których wybrankowie nie zdali odeszło z szeregu. Jeden z nich zwrócił się do akolitów:
- Każdy egzaminator wypowie imię i nazwisko swojego egzaminowanego. Kiedy usłyszycie swe imię podejdźcie do niego, aby otrzymać tytuł strażnika.
Egzaminatorzy po kolei wymawiali imiona:
- Firastel!
- Anatea!
- Graham Smith!
- (...)
- James Adams!
- (...)
- Keira Moon!
- (...)
- Dirmaris Wichard!
- (...)
Wywołani podeszli do egzaminatorów. Uśmiechali się do swoich wybranków. Wypowiadali słowa gratulacji i przekazywali togę nowym strażnikom.
Dla nowych strażników była to wspaniała noc. W jadalni zorganizowano imprezę z tej okazji. Najlepszą, na jakiej nowi strażnicy kiedykolwiek byli.
Punkty za sesję:
- Keira Moon - 3 pkt.
- James Adams - 3 pkt.
- Dirmaris Wichard - 3 pkt.
Offline