Kiedy pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone, zjawiamy się my.
Zabawa jest prosta. Każdy pisze kawałek historii, może być poważna albo śmieszna, najlepiej niech jedno i drugie po trochę (mile widziane nawiązania do innych dzieł, niekoniecznie literackich). Piszemy jakiś kawałek tekstu. Nie za długi (nie przekraczający połowy strony) nie za krótki (bo 3 zdania to dość mało). A potem kończąc w jakimś miejscu stawiamy wielokropek (...). Potem następna osoba pisze wielokropek i kontynuuje opowieść. Kończąc stawia wielokropek, osoba następna stawia wielokropek, pisze swoje itd. itd. itd. Ja zacznę
Zacofane Krainy. Ląd, w którym zdarzyć może się dosłownie wszystko. Dosłownie. Akurat w momencie, kiedy zaczynamy przyglądać się temu tajemniczemu światu możemy dostrzec postać mknącą po ubitym trakcie, pomiędzy Mordorem a Lasem Turelańskim. Owa postać wiała właśnie przed hordą orków niezadowolonych z jakości sprzedanych im tabletek wywołujących ADHD. Postać, dealer znany w swoim fachu jako ktoś znany z nieskuteczności. Owy dealer, a Hush mu było na imię, który zmierzał w kierunku bliżej nieokreślonym, zgrubsza w stronę Lasu Turelańskiego, był...
Offline
... bardzo przystojny jak na trolla. Liczył, że w Lesie Turelańskim spotka Corelliona, który pomoże mu umknąć przed stadem orków. Dlaczego zawsze to on musiał mieć przy sobie czterolistną koniczynę która przynosiła wszystko co najgorsze (dosłownie i w przenośni). Już widział swoją dziewczynę krasnoludkę jak rzuca w niego garnkami za orków. Usłyszał niedaleko krzyki owych barbarzyńców. Ah, żeby tak tylko Batman może był w pobliżu i znowu uratował mu tyłek, choćby nawet ...
Offline
... w sposób brutalny wobec orków, troll życzył sobie w duchu. Niemniej jednak skupił się na ucieczce. Po chwili dobiegł do pierwszych drzew Lasu Turelańskiego. Począł rozglądać się gorączkowo poszukując Corelliona, jednak nie dostrzegł go. Pogoń była już blisko i Hush musiał zagłębić się głęboko w las. W las, który był straszny z dwóch powodów: bo był wielki i były w nim wielkie zwierzęta. Hush pobiegł szybko w stronę serca lasu. Orkowie deptali mu po piętach zmniejszając dystans dzielący ich od pechowego dealera. Troll obejrzał się za siebie. A to źle. Powinien był patrzeć pod nogi. Hush potknął się o wystający korzeń i wykonał nieskoordynowany przewrót w przód zakończony widowiskową glebą. Głowa trolla zadzwoniła w wielkie drzewo, cudem tylko się nie łamiąc. Mowa o drzewie. W końcu trolle, wbrew plotkom, nie zamieniają się w nocy w kamień. One cały czas są kamienne. Hush pomasował kamienny czerep i ze strachem zauważył, że został otoczony. Orkowie mierzyli do niego z prymitywnych włóczni i stalowych mieczy. Uśmiechali się szeroko. Hush wzniósł oczy do nieba błagając o ratunek. Jego modlitwy zostały wysłuchane, bowiem nagle...
Offline
Z omglonego, lekko poszarzałego nieba zleciał śmiałek w lśniącej zrobi, a właściwie niczym Tarzan, trzymając się na linie, przemknął koło kohorty orków i niczym cieniutki jak włos naleśnik rozpłaszczył się na drzewie, w które przed chwilą przywalił troll. Uśmiech orków sięgał od ucha do ucha, w końcu będzie dwa razy więcej zabawy. Ponownie wzniósł błagalnie oczy ku niebu... Gdy przelatujący kondor górski, który zboczywszy lekko z kursu, nasrał mu na twarz. Hush nic nie widział, za plecami miał bohatera od siedmiu boleści, dookoła niego czekali orkowie rządni krwi...
Offline
... A wysoko nad nimi na gryfie oglądała to wszystko z góry bogini Loth. Nie mogła dalej na nich patrzeć. Jak jej mąż mógł być takim idiotą i wpaść na drzewo. Ale Hush się jej podobał. Mimo wszystkich swoich niepowodzeń, dalej się trzymał i robił swoje. Powiedziała coś do gryfa i ten zaczął lecieć z niewiarygodną prędkością w stronę kółka orków. Tuż nad ziemią wykonał manewr i leciał równolegle do ziemi, podczas gdy jego pani, pomogła wsiąść na ,,pokład" Hushowi. Lecieli chwilę pomiędzy drzewami, aż w końcu znaleźli się w ...
Offline
... Mitycznej krainie tysiąca i jednego smoka. Pokryte łuskami bestie krążyły we wszystkich kierunkach. Gryf kierował się ku malowniczo położonemu zamkowi osadzonego na wielkiej półce skalnej, na zboczu wielkiego wulkanu. Hush wciągnął nosem przesiąknięte siarką powietrze i ogarnęło go piękne uczucie swobody i wolności. Zamknął oczy, uniósł głowę ku niebu i wniósł ręce ku górze... Niestety ten ostatni ruch był nieco nie w porę. Troll zahaczył ręką o łapę szkarłatnego smoka, ten ją zacisnął i w mgnieniu oka Hush stracił miękkie i wygodne gryfowe piórka pod pewną częścią ciała...
Offline
... piękny szkarłatny smok chiński, porwał Husha nawet o tym nie wiedząc. Leciał właśnie do jednej ze smoczych jaskiń w górach kaukaskich. Tam to mieściły się groty wszystkich smoków z tej krainy. Lecieli właśnie do jednej z nich ... aż tu nagle zjawiła się harpia która porwała Husha z łap smoka. A zionął od niej fetor śmierci i padliny, a jej włosy były tak brudne, że przypominały czarne dredy jedne krótsze, drugie dłuższe. Hush jeszcze bardziej zaczął się wiercić i kręcić, żeby jej uciec. Ona była najgorszą zmorą, nawet orkowie przy niej to Żigolaki. -Ratunku! - zaczął krzyczeć w niebogłosy. Aż tu nagle ...
Offline
... Ich usta połączyły się w może nie najgorętszym, ale jakby nie patrzeć pocałunku prawdziwej (przynajmniej ze strony harpii) miłości.
- Już dawno miałam na Ciebie chrapkę. Wrrrrrr. - harpia zamruczała niczym tygrys.
- Wiesz chyba nic z tego nie wyjdzie. - próbował ratować się Hush. - Jesteśmy zbyt różni... genetycznie.
Słowa trolla nie docierały do jego wielbicielki. Z drugiej strony, tego dnia Hush miał niezłe branie, w sumie była to już druga adoratorka...
Offline
... Ale co za dużo to niezdrowo jak gadała jego prababcia z Rivendel- miasta uruk-hai. Nagle jakby odnalazła się w nim siła jakiegoś bohatera. Zamachnął się mocno przez co harpia go puściła i zaczął spadać ... aż spadł w cierniste krzaki i podskoczył z bólu gdy jedne z cierni wbiły się w jego bardzo delikatne miejsce. Zaczął biec jak oszalały, aby uciec i od harpi i od cierni. Biegł przez nieznaną mu okolicę i w nieznanym kierunku. Może gdyby skończył chociaż żłobek to by coś wiedział, ale on wolał robić coś innego. Wracając myślami do teraźniejszości Hush przypomniał sobie boginię i gryfa. Swoją drogą bogini Loth była od niej dużo lepsza, ale gdzieś zniknęła. Może dała sobie z nim spokój? Nie, to nie możliwe. Bogowie nie odpuszczają tak łatwo. I miał rację, ponieważ ...
Offline
...nagle nagle z nieba rozległ się potężny męski baryton:
- Hushu, dealerze Zacofanych Krain. Spodobałeś się bogini Loth, mojej córeczce. Twoim zadaniem będzie więc odszukanie jej aby dowieść, że jesteś jej godzien. Nie martw się, przyślę kogoś do pomocy.
I nagle w huku gromu z nieba spadła jakaś postać. Za sprawą boskiej interwencji zwolniła przy ziemi, aby jej nie zabiło, ale upadek i tak był bolesny. Postać wstała i otrzepała z kurzu gustowny frak. Gustowny, jeżeli nosić go 300 lat temu. Postać spojrzała na Husha. Był to nienaturalnie blady elf o krwistoczerwonych oczkach i kruczoczarnych włosach po plecy. Uśmiechnął się lekko ukazując dwa podłużne kły.
- Witaj. Nazywam się Mementomoris. - wampir przedstawił się i ukłonił. - Zostałem tu zesłany za karę, bo nie byłem zbyt dobry za nie-życia i muszę odpracować pomagając bliźniemu. A dokładnie tobie... hmmm... mogłem lepiej trafić...
Hush uznał, że w tej sytuacji powinien...
Offline
,,, się zastrzelić. Tego jeszcze nie było żeby on, miał szukać bogini która się w nim zadurzała, a której tatuś stwierdził, że jest jej godzien. I jeszcze wampir do pomocy. I co jeszcze? Może Św. Mikołaj przyjedzie i da mu wcześniejszy prezent świąteczny?! ... Nie pomylił się, bo właśnie usłyszał dźwięk dzwoneczków odwrócił się i ujrzał renifery ciągnące sanie w których siedział wielki, duży gostek z siwą brodą i włosami oaz okularami na małym nosie. Zatrzymał sanie przy Hushu i zawołał -[b]Ho ho ho. Merry christmas! Ty jesteś Hush prawda?[b]- zapytał odwracając się do niego. Hush zaniemówił tylko, pokiwał głową. -[b] Ho ho ho. To dobrze bo mam dla Ciebie prezent. Proszę.- powiedział wyjmując wielkie pudełko w czerwonym opakowaniu z bagażnika sań i podając je przerażonemu Hushowi. -[b]No to merry christmas everyone!krzyknął Św. Mikołaj i odjechał. Hush stał oniemiały z wielka czerwoną paczką na rekach, a Mementoris patrzył na niego z zazdrością, a raczej na jego prezent i powiedział ...
Offline